Kiedy czarny stał się tak popularny?
Mogłoby się wydawać, że od wieków czarny to kolor elegancji i stylu, idealny na każdą okazję. Cóż, nie zawsze tak było. Chyba już każdy zna historię o tym, jak to niegdyś znienawidzony dziś przez chłopców różowy był kolorem przeznaczonym właśnie dla mężczyzn. Coco Chanel i jej rewolucja w damskim ubiorze zdecydowanie dołożyła do kultu czerni swoje trzy grosze, lecz dziś coraz chętniej odchodzi się od wkładania czerni na najważniejsze okazje. I bardzo dobrze!
Kolor stymuluje mózg
Nie od dziś wiadomo, że kolor wnętrza, w jakim przebywamy, ma wpływ na nasze samopoczucie. Nie inaczej ma się to z ubiorem. Badania naukowe wykazały, że to, jaki kolor mamy na sobie, może definiować nasz nastrój i znacząco na niego wpływać. Zatem gdy wstając lewą nogą dodatkowo zakładamy na siebie szary golf i czarną spódnicę, poprawa humoru będzie trudniejsza do osiągnięcia. Warto mieć to na uwadze i zamiast tego, gdy tylko przeczuwamy gorszy dzień lub potrzebujemy dodatkowej stymulacji, zastrzyku energii lub chcemy zachować spokój, wybierzmy musztardowe spodnie, pomarańczowy płaszcz czy zieloną sukienkę z naturalnego materiału.
Kolorowe ptaki
Zrozumiałe jest, że nie każdy dobrze czuje się w jaskrawych kolorach i nie każdemu one pasują. Warto jednak przeanalizować własny wygląd, zwrócić uwagę na to, jakim typem kolorystycznym się jest, co łatwo można sprawdzić wykonując darmowe testy dostępne w Internecie, i dobrać coś dla siebie. Włączenie koloru do garderoby nie oznacza przecież wywrócenia jej od razu do góry nogami i pozbycia się wszystkich neutralnych odcieni. Może wystarczy zainwestować chociażby w kolorową chustę, jedną niebieską koszulkę czy wyżej już wspominane musztardowe spodnie, a każda z tych rzeczy zestawiona z czymś, w czym czuliśmy się komfortowo, odmieni naszą stylizację nie do poznania. Warto pamiętać też o dodatkach, którymi jesteśmy w stanie zdziałać prawdziwe cuda. Pamiętajmy jednak, że co za dużo, bywa niezdrowe, więc przed wyjściem na ulicę zastanówmy się, czy naprawdę dobrze czujemy się w tym, co mamy na sobie. Bo właśnie o to w tym wszystkim chodzi.